Teruyo zostaje adoptowana przez Inspektora Amona Koutarou. Pewnego dnia, kiedy ojciec zabiera ją ze sobą do pracy, dziewczyna poznaje Juuzou. Zawiera przyjaźń, która pociągnie za sobą niemałe konsekwencje i utkwi w jej pamięci na zawsze. Przed dziewczyną otwiera się świat pełen tajemnic, o których nigdy wcześniej nie miała pojęcia, a z którymi przyjdzie jej się teraz zmierzyć.

Wyświetlenia

26 kwietnia 2016

Część 1: Rozdział 2

    Irytujący głos budzika przewiercał się przez umysł Teruyo, tym samym wybudzając ją ze snu. Dziewczyna wyciszyła alarm, po czym leniwie wstała i złapała się za głowę. Świat dookoła zaczął wirować. Może jednak oberwała podczas wybuchu? Oprócz tego nadal dręczyła ją myśl, co powie Touce. Takie zachowanie, jak wczoraj było nie w jej stylu. Odczekała chwilę i poszła na śniadanie. Amon krzątał się po kuchni robiąc kawę i szykując jej kanapki do szkoły. Stojąc teraz w progu i patrząc na niego, nigdy nie pomyślałaby, że jest agentem CCG. Był nieuczesany i miał na sobie zwykłe domowe ubranie: dresy i sprany podkoszulek, a nie garnitur. 
- Dzień dobry. - przywitała się i zajęła miejsce przy niewielkim drewnianym stole.
- Cześć, Teruyo. - odpowiedział jej miłym uśmiechem.
- Mogę zostać dzisiaj w domu? - zapytała.
- Czemu? Stało się coś? - mężczyzna był wyraźnie zdziwiony. Teruyo rzadko opuszczała lekcje.
- Jestem zmęczona. - skłamała. Nie lubiła kłamać, chociaż w tym przypadku mówiła po części prawdę. Jej głowa wręcz pękała z bólu.
- Coś jeszcze? - przyjrzał jej się uważnie. Milczała. - Teruyo? - Amon umiał rozpoznać, kiedy ktoś kłamie. Wbił w nią zniecierpliwione spojrzenie, które mówiło: "no mów, co się stało, wiem, że to nie tylko zmęczenie". Odsunął krzesło i usiadł naprzeciwko niej.
- Wczoraj, kiedy zadzwoniłeś byłam w Anteiku z Touką. - powiedziała, po czym wyjaśniła mu całą resztę zdarzeń i opowiedziała, jaki jest jej problem. - Zawsze dotrzymuję obietnic. Nie mogę jej zawieść. - zakończyła. Dziwnie czuła się tak wyżalając się ojcu w piątek o poranku, przy stole w kuchni, kiedy zaraz miała wyjść do szkoły i odpowiadać na pytania Touki.
Amon spojrzał na nią i westchnął. Jego wewnętrzna dobroś mieszała się z odrobiną litości i zrozumienia dla nastolatki.
- Dobrze, pozwolę ci zostać w domu, ale tylko ze względu na zmęczenie. - powiedział w końcu. - Nie powinnaś uczyć się uciekać od problemów. - Spojrzał na zegarek i wstał od stołu. Dopiwszy kawę, odstawił kubek do zlewu. - Muszę się zbierać. - powiedział i poszedł się ubrać.
- Dziękuję. - ucieszyła się Teru. 
    Niecałe piętnaście minut później patrzyła, jak Amon ubrany już w garnitur i uczesany ubiera buty do wyjścia.
- W takim razie o siedemnastej widzimy się w CCG. Do zobaczenia! - pożegnał się
- Do zobaczenia. - pomachała mu i zamknęła drzwi. Zazwyczaj miała na dziewiętnastą. To pewnie kara za to uciekanie - pomyślała.
Swoją drogą, to ciekawe, co zrobiłby na jej miejscu Juuzou? Penie zabiłby ją - dziewczyna na tą myśl zaśmiała się pod nosem. Juuzou miał takie zapędy, ale nie zabiłby raczej koleżanki z klasy. Gdyby tylko taką miał - dodała w myślach. Spojrzała na naczynia leżące w zlewie. Powinna je umyć. Wywróciła oczami i poszła do swojego pokoju, po czym włączyła komputer. Naczynia umyje później, teraz musi poczytać wiadomości. Musiała dowiedzieć się czegoś o tym wybuchu. W końcu była tak blisko, że o mały włos nie zginęła. Życie zawdzięczała tylko dobremu refleksowi i orientacji. Kiedy komputer się uruchamiał, zaparzyła herbatę. Po powrocie do pokoju weszła do internetu i wpisała w wyszukiwarkę "wybuch w Tokio". Jednym z pierwszych wyników był artykuł na jednej ze stron z lokalnymi wiadomościami. Kliknęła na link i zaczęła czytać:

ATAK TERRORYSTYCZNY NA JEDNEJ Z ULIC TOKIO

Dnia 27 kwietnia na jednej z Tokijskich ulic, obok przystanku autobusowego doszło do wybuchu bomby. Zginęły 3 osoby, a 12 zostały ranne. Policja nadal szuka sprawców. Komendant nie wyraził zgody na udzielanie informacji na temat śledztwa. Z informacji od osób trzecich wynika, że zamach przeprowadziła grupa ghuli. Nikt nie ma pojęcia, czy to prawda, a jeśli tak, to jakie były motywy przeprowadzenia ataku i czemu wybrano akurat to miejsce? Liczymy, na to, że policja w końcu zgodzi się udzielić nam wywiadu.

Teruyo wywróciła oczami. Ghule? Serio? Czemu miałyby to robić? Liczyła na coś w stylu "Islamscy fanatycy religijni przybyli do Japonii i żądają, abyśmy porzucili nasze tradycje na rzecz wiary w Allacha". A tu podejrzenia padły na Ghule. Bez sensu. 
Szperała w internecie jeszcze chwile, ale nie znalazła nic, co mogłoby ją zainteresować. W końcu wybuch był wczoraj wieczorem, więc na wszystkich stronach będzie napisane to samo. Parsknęła śmiechem, kiedy na jednym z portali społecznościowych przeczytała, że mnisi buntują się przeciwko swojej religii i chcą zniszczyć Tokio. Ktoś najwyraźniej ma głowę do wymyślania pierdół i publikowania tego w internecie. Że też mu się chce.
    Przebrała się z piżamki w bordową sukienkę sięgającą do połowy uda i poszła umyć naczynia. Potem trochę posprzątała, zjadła drugie śniadanie i poczytała książkę. Znudzona samotnością spojrzała na zegar. Wskazywał 12:15. Dopiero? Wydawało jej się, że siedzi tu wieczność. Kiedy ból głowy ustał, postanowiła iść na spacer. Ubrała buty, klucz do mieszkania zawiesiła na łańcuszku na szyi, bo nie chciało jej się brać torebki i wyszła. 

                                                                               ***

    Dziewczyna przechadzała się wolnym krokiem alejkami jednego z parków. Słońce prześwitywało przez drzewa i przyjemnie ogrzewało jej buzię. Rozmyślała o wszystkim i o niczym spacerując sobie bez celu. Ciekawe, czy pani od matematyki oddała sprawdziany. Jeśli tak, to jaką dostała ocenę? Co Touka dzisiaj miała na drugie śniadanie? Jak może jej smakować kawa z cukrem? Stale nosi te kostki zapakowane w woreczku i dorzuca do kawy. Po co? Przecież posłodzona kawa jest niedobra. A jak poszło drużynie chłopców na zawodach w piłce nożnej? Dzisiaj mięli jechać. Ale pewnie wygrali. Zawsze byli najlepsi. Teruyo uwielbiała takie momenty, kiedy to spaceruje sobie sama po parku i rozmyśla o takich błahostkach, a problemy choć na chwilę odkłada na bok. Nie myśli o CCG, o ghulach, które ostatnio złapali i zabili, o tych wszystkich bitwach i lekkomyślnych działaniach Juuzou. Jakim cudem on jeszcze żyje? Działając w tak nieprzemyślany sposób powinien już dawno zginąć. Nawet, jeśli teraz nic mu nie jest, pewnego dnia się na tym przejedzie i dopiero będzie. Wtedy zostanie bez przyjaciela. A jak tu bez niego żyć? Przywiązała się. Niby ma Amona i kilka innych osób z CCG, ale Juuzou, to Juuzou. Nikt go nie zastąpi. Teru rzadko to przyznawała, ale w głębi się martwiła o niego. Nagle zderzyła się z jakimś mężczyzną.
- Przepraszam, zagapiłam się! - pochyliła głowę.
- To ja przepraszam, młoda damo! - usłyszała głos mężczyzny. Uniosła wzrok. Był wysoki i miał na sobie garnitur w pasy w europejskim stylu, a krótkie fioletowe włosy idealnie ułożone. 
- Zamyśliłam się i... - nie wiedziała, co mówić. Zakłopotana spuściła wzrok. Nie lubiła takich sytuacji. To uczucie wstydu było okropne. Bycie taką gapą nie pasowało do niej.
- Nie przepraszaj. - uspokoił ją mężczyzna i uśmiechnął się. - Co taka piękna panienka jak ty robi sama w parku? - zapytał. Mówił bardzo głośno, co nieco irytowała Teru.
- Wyszłam na spacer. - odparła czując, jak stres przechodzi.
- Może chciałabyś przejść się za mną na kawę, my lady? - zapytał.
- Och, to miłe z pana strony. - nie mogła odmówić.
- Proszę za mną! - ucieszył się. - Wyglądasz na very interesting person! 
Teruto zarumieniła się. Nie chcąc, aby mężczyzna to zauważył, spuściła delikatnie głowę, a włosy nieco zakryły jej twarz.
- Dziękuję.
    Weszli do kawiarni niedaleko parku i zajęli stolik przy oknie. Wnętrze było utrzymane w jasnych odcieniach brązu, a w powietrzu unosiła się przyjemna kawowa woń. Krzesła były proste, bez szczególnych zdobień, a na okrągłe stoliki narzucono jasne obrusy, postawiono serwetki i rozłożono karty menu. Na parapetach były porozstawiane podłużne prostokątne doniczki i jasnoróżowymi kwiatkami, a podłoga była wyłożona ładnymi, umytymi kafelkami. 
- Co panna sobie życzy? - zapytał mężczyzna.
- Zwykłą kawę bez cukru.
- Dwie kawy bez cukru. - powiedział fioletowowłosy do kelnera, który właśnie podszedł do ich stolika. Kelner skinął głową, po czym zanotował zamówienie w małym notesie i odszedł. Po chwili wrócił z dwiema filiżankami parujące kawy. - Ach, gdzie moje maniery?! - nagle zawołał mężczyzna. - Nawet się nie przedstawiłem! Nazywam się Shuu Tsukiyama. A my lady?
- Teruyo Koutarou. - uśmiechnęła się. Nieco śmieszyły ją angielskie wstawki u jej rozmówcy.
- Jakże mi miło cię poznać, my lady! 
- Mi również. - upiła łyk kawy. - Bardzo dobra kawa. Skąd pan zna tą restaurację?
- Czasem tu bywam. Opowiedz mi coś o sobie. - poprosił.
Teru nie wiedziała za bardzo co ma mówić. Rzadko, żeby nie powiedzieć nigdy nie zdarzało jej się znaleźć w takiej sytuacji. Mimo wszystko nie czuła dyskomfortu w obecności pana Tsukyiamy, więc uznała, że nie musi czuć się specjalnie zagrożona.
- Mam siedemnaście lat i bardzo lubię czytać książki. Interesuję się historią i chciałabym uczyć jej w szkole. - gdybym nie pracowała w CCG - dodała w myślach. - A pan? - zapytała.
- Interesuję się kuchnią europejską. - odpowiedział. - Która epoka cię najbardziej interesuje?
- Starożytność. 
- Fascinated! - zawołał zachwycony. - Tell me more!
Rozmawiali przez blisko czterdzieści minut. Teru bardzo polubiła mężczyznę. Cieszyła się nawet, że nie poszła do szkoły. Uważała pana Tsukiyamę za bardzo miłego człowieka, choć czasem był trochę za głośny i łatwo popadał w zachwyt. Przez to, że był Japończykiem nieco kaleczył angielszczyznę, co nie przestawało jej śmieszyć. Co najważniejsze - wreszcie mogła porozmawiać z kimś, kto nie pyta o jej życie prywatne, ani nie patrzy na nią czasem jak na dziecko. Z kimś, kto ma do niej podejście, jak do każdego innego człowieka. Kiedy wypiła kawę, a kelner podszedł z rachunkiem, chciała za siebie zapłacić, ale pan Tsukyiamma ją powstrzymał, twierdząc, że to on ją zaprosił i "nie pozwoli aby taka young lady płaciła za niego in restaurant". Później wstali i pożegnali się. Liczyła na to, że jeszcze kiedyś będzie dane jej go spotkać i znowu porozmawiać przy kawie. Przed wyjściem z kawiarenki, Teru spojrzała na zegar. Dochodziła 14:30. Szybkim krokiem ruszyła do domu.

                                                                            ***

    Teruyo po obiedzie spakowała plecak i ubrana w tą samą sukienkę i buty, co wcześniej wyszła z domu. Doszedłszy do przystanku czekała chwilę na autobus. Kiedy pojazd nadjechał, wsiadła do środka i pojechała do siedziby CCG. W międzyczasie zadzwoniła do Amona aby poinformować go, że już jedzie.
Po dojechaniu na miejsce zobaczyła przed budynkiem samochód telewizji. Zdziwiła się, co dziennikarze mogliby tu robić. Weszła do budynku i skierowała się do gabinetu pana Mado. 
- Teru-chan - powitał ją mężczyzna.
- Dzień dobry, Mado-sensei - uśmiechnęła się. - Miałam przyjść dzisiaj wcześniej. Jakie mam zadanie? - zapytała.
- Na razie żadne. - odparł. - Pan Shinohara rozmawia z dziennikarzami. Chcą się dowiedzieć czegoś o tym wczorajszym wybuchu. Ktoś rzucił teorię, że to przez Ghule.
- Czytałam. Uważam, że to głupota. 
- Niekoniecznie. - pan Mado się zamyślił. - Teraz wszystko jest możliwe, moja droga. - powiedział. - Nawet to, że Ghule zdetonowały bombę przy przystanku autobusowym. Na najbliższe pół godziny CCG jest sparaliżowane, musimy zaczekać, aż dziennikarze sobie pójdą. Nie można się przez to z nikim skontaktować, bo stale zadają nam pytania. 
- Bez sensu. - westchnęła dziewczyna.
- Z sensem, z sensem. Nawet nie wiesz, jakie dziwne rzeczy dzieją się na tym świecie.
Teru uśmiechnęła się i pokręciła głową. Pan Mado nigdy nieprzestanie jej zadziwiać swoimi stwierdzeniami i teoriami. 
- Oczywiście. To ja pójdę poszukać Amona. - powiedziała.
- Dobrze. Uważaj tam z dziennikarzami, jak by cię złapali. - pan Mado najwyraźniej już miał z nimi rozmowę. - Bywają strasznie wścibscy i irytujący. - zaśmiał się pod nosem.
- Dobrze, do widzenia. - Teru uśmiechnęła się, po czym wyszła i zamknęła za sobą drzwi.
Kiedy szła korytarzem, wpadła na jakąś kobietę w fioletowej spódnicy i marynarce, z krótkimi blond włosami.
- To ty jesteś Teruyo Koutarou? - zapytała kobieta, przyglądając się dziewczynie.
- Tak... - Teru była zdziwiona. Nie wiedziała, kim jest tak kobieta. Najpierw pomyślała, że dziennikarką, ale jej wątpliwości zostały rozwiane, kiedy usłyszała:
- Nazywam się Akira Mado. Będziemy współpracować.

19 kwietnia 2016

Część 1: Rozdział 1

Teruyo przemierzała szkolny korytarz, rozmawiając ze swoją ulubioną koleżanką, Touką.
- Może wpadłabyś do Anteiku dzisiaj po lekcjach? - zapytała Touka.
- Pewnie. - Teruyo uśmiechnęła się. Bardzo lubiła tam przychodzić. - Tylko zadzwonię do Amona, że później wrócę.
- Czemu mówisz na niego po imieniu? - zdziwiła się Touka. - Rozumiem, że nie jesteście połączeni genetycznie, ale jak by nie patrzeć, to twój ojciec.
- Tak jakoś. Jestem z nim odkąd miałam jedenaście lat i jakoś nie potrafię się przyzwyczaić.
Teruyo nie lubiła używać słowa "adopcja". Kojarzyło jej się trochę ze schroniskiem dla zwierząt i bezpańskimi psami i kotami.
- To już sześć lat. - szybko obliczyła jej koleżanka.
- Wiem. Ale nie wnikajmy.
Podeszły do sowich szafek i przebrał buty, po czym zgranym krokiem wyszły z budynku liceum.
Po dotarciu do Anteiku, zajęły swój ulubiony stolik.
- Nie pracujesz dzisiaj? - zdziwiła się Teruyo.
- Pracuję, ale zaczynam dopiero o piątej.
- Teru-chan! - nagle do kawiarni wbiegła Hinami. Bardzo lubiła Teruyo. Obie dziewczyny powitały ją miłym śmiechem. Dziewczynka wtuliła się w Teruyo, na co ta zareagowała kolejną falą lekkiego śmiechu. Potem Hinami powiedziała, że musi iść odrobić lekcje i poszła. Obie nastolatki zamówiły po filiżance kawy.
- Czemu nie zapuścisz włosów? - nagle zapytała Teru. - Albo chociaż nie zapniesz?
- Nie wiem, tak jakoś mi się podoba... - Touka posłała jej uśmiech.
- A Hinami mogłaś ładnie przyciąć włosy. - dziewczyna drążyła temat, dla zabawy nieco rozdrażniając Toukę.
- A ty czemu nie zapuścisz włosów? - zaoponowała koleżanka. - Ładnie by ci było. - posłała jej chytry uśmiech.
- Przeszkadzałyby mi.
- Dwa lata temu jeszcze miałaś długie.
- Nie wnikajmy... - Teruyo uśmiechnęła się zakłopotana. Nie chciała ujawniać, że od czasu do czasu pracuje dla CCG razem z Juuzou i Amonem.
Siedziały tak jeszcze chwilę i rozmawiały. O wszystkim i o niczym, jak to miewały w zwyczaju, kiedy przesiadywały w Anteiku. O tym, co w szkole, o sprawdzianach, ocenach, planach na przyszłość, głupich żartach i obrazkach w internecie. Koutarou nie lubiła zdradzać wielu szczegółów ze swojego życia prywatnego. Były zbyt osobiste. Zawsze nieco irytowało to Toukę, bo prawie zawsze, kiedy o coś pytała, Teruyo zmieniała temat, albo wymijająco rzucała typowe dla siebie "nie wnikajmy". Nie lubiła podejmować tematu domu dziecka, ani tego domu. W głębi nie czuła się jak członek rodziny. Czuła się przyszywana, doczepiona. Wyrwana z kontekstu.
- Nishiki, zabierzesz od nas naczynia? - Touka zwróciła się do wysokiego blondyna w okularach.
- Jasne. - dla żartów wywrócił oczami, na co wszyscy we trójkę zareagowali śmiechem. - Potem się zamienimy. - puścił do nich oczko.
Nagle do Teruyo zadzwonił telefon.
- Amon? - spojrzała na wyświetlacz.
Touka wzruszyła ramionami nie wiedząc, jak ma skomentować zdziwienie koleżanki.
- Halo? - Teru odebrała telefon. - Coś się... Co? - była wyraźnie zaskoczona. - Dobrze. Będę... Tak, tak... w Anteiku. Będę za niedługo. - spojrzała nerwowo na zegar wiszący na ścianie. - Daj mi pół godziny. Jasne, pa. - rozłączyła się. Patrzyła przez chwilę znieruchomiałą na telefon.
- Co się stało? - zdziwiła się Touka.
- Opowiem później. - odparł jej krótko koleżanka. - Amon mnie potrzebuje do pomocy. - zebrała szybko swoje rzeczy. Uściskała Toukę na pożegnanie. - Pa, do jutra.
Teruyo szła tak szybko, że jej krok był bardziej zbliżony do truchtu, niż chodu. Nagle odebrała kolejny telefon od ojca.
- Tak, już idę... za dwie minuty mam autobus. Będę... Do zobaczenia.
Przepaska - wyklinała w duchu. - Znowu coś nakombinował. Stała na przystanku nerwowo przebierając nogami. Nagle gdzieś za nią rozległ się huk. Usłyszała krzyki ludzi. W porę uskaczyła na bok i uniknęła oberwania w głowę kawałkiem betonu. W duchu dziękowała Bogu za refleks. Starała się ogarnąć wzrokiem sytuację. Gdzie nie gdzie na ziemi były plamy krwi. Dookoła chaotycznie przemieszczali się spanikowani ludzie. Niektórzy ranni, inni po prostu w szoku. W miejscu wybuchu beton był roztrzaskany, co tworzyło sporej szerokości i średniej głębokości dziurę. Dziura w ulicy, ludzie, krzyki, hałas... a gdzie ten, który spowodował wybuch? Albo się wysadził, albo ukrył. Czuła się trochę jak na palnie jakiegoś filmu akcji, w trakcie sceny ataku terrorystycznego. Wywróciła oczami. Nie czas na dochodzenie, kto jest winny, i tak teraz nic nie zdziała. W Tokyo nie ma terrorystów. Amon i Juuzou na nią czekają. Autobusem raczej już nie pojedzie, więc trzeba biec. Puściła się biegiem w kierunku budynku CCG. Biegnąc wyjęła z kieszeni telefon i wybrała numer Amona. Odebrał po pierwszym sygnale.
- Wybuchła bomba na przystanku... - mówiła zdyszana. - Nic mi nie jest... już... tak, biegnę... pół godziny... - rozłączyła się.
Pierwsze "pół godziny" miało być piętnaście minut temu. Mijała teraz w pośpiechu zdezorientowanych nagłą sytuacją ludzi. Nie uśmiechało jej się biec, ale nie miała wyboru. Ruch w tej okolicy stanął i nie miała, jak pojechać. Że też akurat dzisiaj... Wierzyła, że Amon jest o nią w miarę spokojny. Wiedział, że jest zaradna i sobie poradzi. Na pewno wiedział. Nie może się teraz nią stresować, skoro ma Przepaskę na głowie. Ona sama musiała natomiast jeszcze wymyślić, co powie Touce. Mniejsza z tym - pomyślała.
Blisko pół godziny później była już w siedzibie CCG.
- Shinohara-sensei! - krzyknęła do mężczyzny, którego zobaczyła na korytarzu.
- Spokojnie, są tutaj. - pan Shinohara położył jej rękę na ramieniu, aby ją uspokoić.
- Gdzie?
- Rozmawiają z Mado.
Teruyo pobiegła do gabinetu pana Mado. Nim zdążyła zapukać, drzwi otworzyły się. Z pomieszczenia wyszli Amon i Juuzou.
- Teruyo... - Amon był zdziwiony widokiem dziewczyny.
Teruyo dopiero teraz zauważyła, że jest cała spocona, a mundurek ma cały brudny. Do tego szybko oddychała, bo była zmęczona bieganiem.
- Czemu nie poszliście? - zapytała, starając się zignorować to, jak musi wyglądać.
- Zaraz potem, jak się rozłączyliśmy, pan Mado powiedział mi, że nie idziemy, bo był wybuch. - wyjaśnił. - Wybacz, że nie zadzwoniłem, ale nie miałem, jak.
Juuzou tylko stał obok z szerokim uśmiechem na twarzy. Najwyraźniej bawił go wygląd dziewczyny.
- Juuzou, to nie jest śmieszne. - oburzyła się. - Biegłam przez pół godziny, a na dodatek prawie dostałam betonem w głowę! - poirytowała się.
- Spokojnie, spokojnie. - zaśmiał się Chłopak. - Po prostu masz fajne plamy na mundurku.
- Teruyo, wracamy do domu, nie mamy już roboty na dzisiaj. - powiedział Amon. - Umyjesz się.
- Nieśmieszne. - prychnęła dziewczyna.
Wyszli z budynku CCG i wsiedli do samochodu. Po drodze ucięli sobie małą rozmowę na temat wybuchu.
- Mogłabym przeprowadzić dochodzenie w sprawie tego terrorysty. - stwierdziła poirytowana dziewczyna.
- Nie ma mowy. - odparł mężczyzna. - Jesteś w CCG.
- Wiem, wiem. - wywróciła oczami. Czasami ją to irytowało, bo musiała część życia dopasować pod pracę.
- Co tam w szkole? - Amon zmienił temat.
- Nic ciekawego. Napisałam sprawdzian z historii na 4.
- To chyba dobrze.
- Teoretycznie. - stwierdziła. - Ale wolałabym lepszą ocenę. Touka dostała +5.
- Daj spokój, nie musisz być we wszystkim najlepsza. - uspokoił ją mężczyzna. - Przecież wiesz, jaki jestem z ciebie dumny.
- Tak, tak. - pokiwała głową.
Po powrocie Teruyo poszła od razu do łazienki. Zrzuciła z siebie brudny mundurek i włożyła do kosza na pranie. Weszła pod prysznic. Ciepła woda przyjemnie obmywała jej ciało. Mogła teraz przez chwilę porozmyślać nad tym, co się stało. Przeczuwała, że to nie przyniesie nic dobrego. Po wyjściu spod prysznica, owinęła się miękkim ręcznikiem i poszła do swojego pokoju. Ubrała swoją ulubioną granatową sukienkę, kończącą się tuż nad kolanem. Miała takich kilka. Bardzo lubiła je nosić. Jasne włosy rozczesała, po czym położyła się na łóżko. Dopiero teraz odczuła całe zmęczenie. Oczy same jej się zamykały. Na całe szczęście na następny dzień nie miała wiele do nauki. Przymknęła na chwilę powieki i zasnęła.
Obudził ją szum wiatru, który wdzierał się do pokoju przez niedomknięte okno. Było już ciemno. Zaświeciła lampkę na biurku i spojrzała na zegar wiszący nad drzwiami. Wskazywał 02:00. Teru doszła do wniosku, że ojciec z litości nie chciał jej budzić. Na palcach przeszła do łazienki. Tam przebrała się w letnią piżamkę składającą się z bordowej koszulki i spodenek w białe kropki i wróciła cicho do łóżka. Przed snem wzięła do ręki telefon i odblokowała wyświetlacz. Zmrużyła oczy, kiedy uderzyła ją jasność ekranu. Miała trzy nieodebrane wiadomości od Touki.
Touka: Co się stało?
Touka: To coś poważnego? Nigdy tak nie robiłaś...
Touka: Teru, zadzwoń, kiedy będziesz mogła, martwię się trochę.
Teruyo siedziała chwilę z telefonem w ręce, zastanawiając się, czy ma dzwonić do koleżanki. Doszła do wniosku, że zadzwoni, bo Touka czasem bardzo późno chodziła spać. Domknęła drzwi swojego pokoju i wcisnęła zieloną słuchawkę obok nazwiska koleżanki. Odebrała zaraz po drugim sygnale.
- Halo? - usłyszała w słuchawce.
- Hej, prosiłaś, żeby zadzwonić...
- No wreszcie! - przerwała jej Touka. - Co się stało?
- Nie wiem, jak to teraz opowiedzieć... - uświadomiła sobie, że nie przemyślała wersji zdarzeń, którą przedstawi koleżance. - Opowiem w szkole. - rzuciła wymijająco.
- Dobrze. - odparła Touka. Jej głos był zmęczony. - Dobrze, że nic ci nie jest.
- Taa, też się cieszę. - ziewnęła Teru. - Jestem zmęczona, pogadamy w szkole.
- Jasne, dobranoc.
- Dobranoc.
Teru odłożyła telefon na biurko, położyła się na łóżku i zasnęła.

17 kwietnia 2016

Część 1: Prolog

- Teruyo, chodź, bo się spóźnimy.  - Amon zajrzał do pokoju dziewczyny.
- Muszę iść z tobą do pracy? - narzekała dwunastolatka. - Nie mogę zostać w domu, albo iść do szkoły, jak inni?
- Tłumaczyłem ci, że dzisiaj będę długo w pracy, a kiedy będziesz sama w domu, nie będzie miał się kto tobą zająć.
Dziewczynka wywróciła oczami. 
- Dobrze. - podniosła z podłogi liliowy plecak z uszkami misia i ruszyła za Amonem w kierunku wyjścia z mieszkania.
Wsiadłszy do samochodu, ruszyli w kierunku siedziby CCG.
Szybko zajechali na miejsce. Idąc szerokim korytarzem budynku, Teruyo rozglądała się na wszystkie strony. Niektórzy ludzie, których mijali, uśmiechali się do niej, na co odpowiadała im nieśmiałym, ale uprzejmym uśmiechem. Nigdy jeszcze tu nie była. Nie przepadała za takimi miejscami. Roiło się tu od dorosłych, poważnych ludzi, którzy byli elegancko ubrani: mężczyźni w ciemne garnitury, a kobiety w różne garsonki, eleganckie spodnie, marynarki. Styl Teruyo był dziewczęcy. Jej biała sukienka sięgała do kolan. Była zwiewna, na ramiączkach. Na ramiona miała zarzucone granatowe bolerko w białe kropeczki, a na nogach czarne baleriny z kokardkami.

- Co będę tu robić? - spojrzała w górę na Amona.
- Ostatnio jest coraz więcej ataków Ghouli, więc pan Shinohara opowie ci o obronie przed nimi. - odparł.
Dziewczynka spuściła wzrok na podłogę. Nie chciało jej się uczyć o Ghoulach. Nie interesowało ją to. Nagle zahaczyła o kogoś ramieniem i zachwiała się. Amon w porę złapał ją i nie upadła do tyłu.
- Przepraszam! - pochyliła głowę i ukłoniła się lekko. Przez swoją nieuwagę było jej wstyd spojrzeć na osobę, na którą wpadła.
- Nie szkodzi, nie szkodzi. - usłyszała chłopięcy śmiech. - To ja przepraszam.
Dziewczynka nadal trzymała głowę pochyloną.
- Nie musisz mnie przepraszać, to była moja wina. - chłopiec chwycił ją jedną ręką za czubek głowy i przekręcił do góry. - Jak ci na imię?
Jej fioletowe czy skierowały się na twarz chłopca. Jego cera była blada, a włosy całkowicie białe, trochę rozczochrane. Grzywkę miał podpiętą czerwonymi spinkami układającymi się w rzymską liczbę XIII. Był ubrany w białą koszulę i spodnie z nogawkami podwiniętymi do pół łydki. Teraz przyglądał jej się swoimi czerwonymi, roześmianymi oczami.
- T-teruyo. - wydukała onieśmielona.
- Juuzou. - chłopiec podał jej rękę. - Och, Amon! - zawołał, widząc stojącego obok mężczyznę.
- Juuzou... - westchnął inspektor. Uważał go za nieco dziwnego i za młodego na inspektora CCG. W końcu Juuzou miał dopiero 15 lat. Mimo wszystko był dobrym pracownikiem. 
- Kiedy zaczynamy? - Juuzou uśmiechnął się szeroko.
- Za chwilę. - odparł Amon. - Zaprowadzę tylko Teruyo do pana Shinohary. - wyjaśnił.
- Jesteście razem? - podekscytował się piętnastolatek.
- Teruyo jest moją córką. - wyjaśnił pan Koutarou.
- Możemy się pobawić? - zapytał Juuzou. - Co będziecie robić z panem Shinoharą? 
- Pan Shinohara opowie mi o obronie przed Ghoulami. - wyjaśniła dziewczynka.
- Koutarou! - jakiś wysoki mężczyzna szedł w ich stronę. - Mamy robotę i nie mogę zostać. W 13. dzielnicy... - urwał widząc Teruyo. Kucnął na przeciwko niej i przedstawił się.  - Nazywam się Shinohara. Ty pewnie jesteś Teruyo. - spojrzał na nią miło.
Dwunastolatka skinęła głową.
Pan Shinohara poprosił inspektora Koutarou na osobność, zostawiając na chwilę dziewczynkę i Juuzou samych. 
- Ciekawe, co się stało? - zastanawiał się chłopiec.
Po chwili obaj mężczyźni wrócili.
- Juuzou, musimy jechać z Koutarou do 13. dzielnicy. Wierzymy, że będziesz odpowiedzialny i dotrzymasz Teruyo towarzystwa.
- Ależ oczywiście! - uśmiech nie schodził mu z twarzy. - Cieszysz się, prawda, Teruyo?
Teruyo nieśmiało pokiwała głową, a kilka kosmyków jasnych włosów opadło jej na twarz, zasłaniając nieco fioletowe oczy.
- Wierzę, że nie zrobicie sobie krzywdy. - westchnął Amon.
- No jasne! - Juuzou był nadal podekscytowany. - Wszystko będzie dobrze!
- Do zobaczenia wieczorem. - Amon uściskał dziewczynkę.
Razem z panem Shinoharą pożegnali się z nimi i odeszli w swoją stronę.


_______________________

Ohayoo!
Lisette przedstawia nowe fanfiction! Tym razem nie do Darów Anioła (KLIK), tylko do Tokyo Ghoula. Oczywiście z nową OC - Teruyo ^^
Nie obiecuję regularności dodawania rozdziałów, ale wierzę, że zostaniecie ze mną dłużej, niż na sam prolog ;)
Do następnego!