- Dzień dobry. - przywitała się i zajęła miejsce przy niewielkim drewnianym stole.
- Cześć, Teruyo. - odpowiedział jej miłym uśmiechem.
- Mogę zostać dzisiaj w domu? - zapytała.
- Czemu? Stało się coś? - mężczyzna był wyraźnie zdziwiony. Teruyo rzadko opuszczała lekcje.
- Jestem zmęczona. - skłamała. Nie lubiła kłamać, chociaż w tym przypadku mówiła po części prawdę. Jej głowa wręcz pękała z bólu.
- Coś jeszcze? - przyjrzał jej się uważnie. Milczała. - Teruyo? - Amon umiał rozpoznać, kiedy ktoś kłamie. Wbił w nią zniecierpliwione spojrzenie, które mówiło: "no mów, co się stało, wiem, że to nie tylko zmęczenie". Odsunął krzesło i usiadł naprzeciwko niej.
- Wczoraj, kiedy zadzwoniłeś byłam w Anteiku z Touką. - powiedziała, po czym wyjaśniła mu całą resztę zdarzeń i opowiedziała, jaki jest jej problem. - Zawsze dotrzymuję obietnic. Nie mogę jej zawieść. - zakończyła. Dziwnie czuła się tak wyżalając się ojcu w piątek o poranku, przy stole w kuchni, kiedy zaraz miała wyjść do szkoły i odpowiadać na pytania Touki.
Amon spojrzał na nią i westchnął. Jego wewnętrzna dobroś mieszała się z odrobiną litości i zrozumienia dla nastolatki.
- Dobrze, pozwolę ci zostać w domu, ale tylko ze względu na zmęczenie. - powiedział w końcu. - Nie powinnaś uczyć się uciekać od problemów. - Spojrzał na zegarek i wstał od stołu. Dopiwszy kawę, odstawił kubek do zlewu. - Muszę się zbierać. - powiedział i poszedł się ubrać.
- Dziękuję. - ucieszyła się Teru.
Niecałe piętnaście minut później patrzyła, jak Amon ubrany już w garnitur i uczesany ubiera buty do wyjścia.
- W takim razie o siedemnastej widzimy się w CCG. Do zobaczenia! - pożegnał się
- Do zobaczenia. - pomachała mu i zamknęła drzwi. Zazwyczaj miała na dziewiętnastą. To pewnie kara za to uciekanie - pomyślała.
Swoją drogą, to ciekawe, co zrobiłby na jej miejscu Juuzou? Penie zabiłby ją - dziewczyna na tą myśl zaśmiała się pod nosem. Juuzou miał takie zapędy, ale nie zabiłby raczej koleżanki z klasy. Gdyby tylko taką miał - dodała w myślach. Spojrzała na naczynia leżące w zlewie. Powinna je umyć. Wywróciła oczami i poszła do swojego pokoju, po czym włączyła komputer. Naczynia umyje później, teraz musi poczytać wiadomości. Musiała dowiedzieć się czegoś o tym wybuchu. W końcu była tak blisko, że o mały włos nie zginęła. Życie zawdzięczała tylko dobremu refleksowi i orientacji. Kiedy komputer się uruchamiał, zaparzyła herbatę. Po powrocie do pokoju weszła do internetu i wpisała w wyszukiwarkę "wybuch w Tokio". Jednym z pierwszych wyników był artykuł na jednej ze stron z lokalnymi wiadomościami. Kliknęła na link i zaczęła czytać:
ATAK TERRORYSTYCZNY NA JEDNEJ Z ULIC TOKIO
Dnia 27 kwietnia na jednej z Tokijskich ulic, obok przystanku autobusowego doszło do wybuchu bomby. Zginęły 3 osoby, a 12 zostały ranne. Policja nadal szuka sprawców. Komendant nie wyraził zgody na udzielanie informacji na temat śledztwa. Z informacji od osób trzecich wynika, że zamach przeprowadziła grupa ghuli. Nikt nie ma pojęcia, czy to prawda, a jeśli tak, to jakie były motywy przeprowadzenia ataku i czemu wybrano akurat to miejsce? Liczymy, na to, że policja w końcu zgodzi się udzielić nam wywiadu.
Teruyo wywróciła oczami. Ghule? Serio? Czemu miałyby to robić? Liczyła na coś w stylu "Islamscy fanatycy religijni przybyli do Japonii i żądają, abyśmy porzucili nasze tradycje na rzecz wiary w Allacha". A tu podejrzenia padły na Ghule. Bez sensu.
Szperała w internecie jeszcze chwile, ale nie znalazła nic, co mogłoby ją zainteresować. W końcu wybuch był wczoraj wieczorem, więc na wszystkich stronach będzie napisane to samo. Parsknęła śmiechem, kiedy na jednym z portali społecznościowych przeczytała, że mnisi buntują się przeciwko swojej religii i chcą zniszczyć Tokio. Ktoś najwyraźniej ma głowę do wymyślania pierdół i publikowania tego w internecie. Że też mu się chce.
Przebrała się z piżamki w bordową sukienkę sięgającą do połowy uda i poszła umyć naczynia. Potem trochę posprzątała, zjadła drugie śniadanie i poczytała książkę. Znudzona samotnością spojrzała na zegar. Wskazywał 12:15. Dopiero? Wydawało jej się, że siedzi tu wieczność. Kiedy ból głowy ustał, postanowiła iść na spacer. Ubrała buty, klucz do mieszkania zawiesiła na łańcuszku na szyi, bo nie chciało jej się brać torebki i wyszła.
***
Dziewczyna przechadzała się wolnym krokiem alejkami jednego z parków. Słońce prześwitywało przez drzewa i przyjemnie ogrzewało jej buzię. Rozmyślała o wszystkim i o niczym spacerując sobie bez celu. Ciekawe, czy pani od matematyki oddała sprawdziany. Jeśli tak, to jaką dostała ocenę? Co Touka dzisiaj miała na drugie śniadanie? Jak może jej smakować kawa z cukrem? Stale nosi te kostki zapakowane w woreczku i dorzuca do kawy. Po co? Przecież posłodzona kawa jest niedobra. A jak poszło drużynie chłopców na zawodach w piłce nożnej? Dzisiaj mięli jechać. Ale pewnie wygrali. Zawsze byli najlepsi. Teruyo uwielbiała takie momenty, kiedy to spaceruje sobie sama po parku i rozmyśla o takich błahostkach, a problemy choć na chwilę odkłada na bok. Nie myśli o CCG, o ghulach, które ostatnio złapali i zabili, o tych wszystkich bitwach i lekkomyślnych działaniach Juuzou. Jakim cudem on jeszcze żyje? Działając w tak nieprzemyślany sposób powinien już dawno zginąć. Nawet, jeśli teraz nic mu nie jest, pewnego dnia się na tym przejedzie i dopiero będzie. Wtedy zostanie bez przyjaciela. A jak tu bez niego żyć? Przywiązała się. Niby ma Amona i kilka innych osób z CCG, ale Juuzou, to Juuzou. Nikt go nie zastąpi. Teru rzadko to przyznawała, ale w głębi się martwiła o niego. Nagle zderzyła się z jakimś mężczyzną.
- Przepraszam, zagapiłam się! - pochyliła głowę.
- To ja przepraszam, młoda damo! - usłyszała głos mężczyzny. Uniosła wzrok. Był wysoki i miał na sobie garnitur w pasy w europejskim stylu, a krótkie fioletowe włosy idealnie ułożone.
- Zamyśliłam się i... - nie wiedziała, co mówić. Zakłopotana spuściła wzrok. Nie lubiła takich sytuacji. To uczucie wstydu było okropne. Bycie taką gapą nie pasowało do niej.
- Nie przepraszaj. - uspokoił ją mężczyzna i uśmiechnął się. - Co taka piękna panienka jak ty robi sama w parku? - zapytał. Mówił bardzo głośno, co nieco irytowała Teru.
- Wyszłam na spacer. - odparła czując, jak stres przechodzi.
- Może chciałabyś przejść się za mną na kawę, my lady? - zapytał.
- Och, to miłe z pana strony. - nie mogła odmówić.
- Proszę za mną! - ucieszył się. - Wyglądasz na very interesting person!
Teruto zarumieniła się. Nie chcąc, aby mężczyzna to zauważył, spuściła delikatnie głowę, a włosy nieco zakryły jej twarz.
- Dziękuję.
Weszli do kawiarni niedaleko parku i zajęli stolik przy oknie. Wnętrze było utrzymane w jasnych odcieniach brązu, a w powietrzu unosiła się przyjemna kawowa woń. Krzesła były proste, bez szczególnych zdobień, a na okrągłe stoliki narzucono jasne obrusy, postawiono serwetki i rozłożono karty menu. Na parapetach były porozstawiane podłużne prostokątne doniczki i jasnoróżowymi kwiatkami, a podłoga była wyłożona ładnymi, umytymi kafelkami.
- Co panna sobie życzy? - zapytał mężczyzna.
- Zwykłą kawę bez cukru.
- Dwie kawy bez cukru. - powiedział fioletowowłosy do kelnera, który właśnie podszedł do ich stolika. Kelner skinął głową, po czym zanotował zamówienie w małym notesie i odszedł. Po chwili wrócił z dwiema filiżankami parujące kawy. - Ach, gdzie moje maniery?! - nagle zawołał mężczyzna. - Nawet się nie przedstawiłem! Nazywam się Shuu Tsukiyama. A my lady?
- Teruyo Koutarou. - uśmiechnęła się. Nieco śmieszyły ją angielskie wstawki u jej rozmówcy.
- Jakże mi miło cię poznać, my lady!
- Mi również. - upiła łyk kawy. - Bardzo dobra kawa. Skąd pan zna tą restaurację?
- Czasem tu bywam. Opowiedz mi coś o sobie. - poprosił.
Teru nie wiedziała za bardzo co ma mówić. Rzadko, żeby nie powiedzieć nigdy nie zdarzało jej się znaleźć w takiej sytuacji. Mimo wszystko nie czuła dyskomfortu w obecności pana Tsukyiamy, więc uznała, że nie musi czuć się specjalnie zagrożona.
- Mam siedemnaście lat i bardzo lubię czytać książki. Interesuję się historią i chciałabym uczyć jej w szkole. - gdybym nie pracowała w CCG - dodała w myślach. - A pan? - zapytała.
- Interesuję się kuchnią europejską. - odpowiedział. - Która epoka cię najbardziej interesuje?
- Starożytność.
- Fascinated! - zawołał zachwycony. - Tell me more!
Rozmawiali przez blisko czterdzieści minut. Teru bardzo polubiła mężczyznę. Cieszyła się nawet, że nie poszła do szkoły. Uważała pana Tsukiyamę za bardzo miłego człowieka, choć czasem był trochę za głośny i łatwo popadał w zachwyt. Przez to, że był Japończykiem nieco kaleczył angielszczyznę, co nie przestawało jej śmieszyć. Co najważniejsze - wreszcie mogła porozmawiać z kimś, kto nie pyta o jej życie prywatne, ani nie patrzy na nią czasem jak na dziecko. Z kimś, kto ma do niej podejście, jak do każdego innego człowieka. Kiedy wypiła kawę, a kelner podszedł z rachunkiem, chciała za siebie zapłacić, ale pan Tsukyiamma ją powstrzymał, twierdząc, że to on ją zaprosił i "nie pozwoli aby taka young lady płaciła za niego in restaurant". Później wstali i pożegnali się. Liczyła na to, że jeszcze kiedyś będzie dane jej go spotkać i znowu porozmawiać przy kawie. Przed wyjściem z kawiarenki, Teru spojrzała na zegar. Dochodziła 14:30. Szybkim krokiem ruszyła do domu.
***
Teruyo po obiedzie spakowała plecak i ubrana w tą samą sukienkę i buty, co wcześniej wyszła z domu. Doszedłszy do przystanku czekała chwilę na autobus. Kiedy pojazd nadjechał, wsiadła do środka i pojechała do siedziby CCG. W międzyczasie zadzwoniła do Amona aby poinformować go, że już jedzie.
Po dojechaniu na miejsce zobaczyła przed budynkiem samochód telewizji. Zdziwiła się, co dziennikarze mogliby tu robić. Weszła do budynku i skierowała się do gabinetu pana Mado.
- Teru-chan - powitał ją mężczyzna.
- Dzień dobry, Mado-sensei - uśmiechnęła się. - Miałam przyjść dzisiaj wcześniej. Jakie mam zadanie? - zapytała.
- Na razie żadne. - odparł. - Pan Shinohara rozmawia z dziennikarzami. Chcą się dowiedzieć czegoś o tym wczorajszym wybuchu. Ktoś rzucił teorię, że to przez Ghule.
- Czytałam. Uważam, że to głupota.
- Niekoniecznie. - pan Mado się zamyślił. - Teraz wszystko jest możliwe, moja droga. - powiedział. - Nawet to, że Ghule zdetonowały bombę przy przystanku autobusowym. Na najbliższe pół godziny CCG jest sparaliżowane, musimy zaczekać, aż dziennikarze sobie pójdą. Nie można się przez to z nikim skontaktować, bo stale zadają nam pytania.
- Bez sensu. - westchnęła dziewczyna.
- Z sensem, z sensem. Nawet nie wiesz, jakie dziwne rzeczy dzieją się na tym świecie.
Teru uśmiechnęła się i pokręciła głową. Pan Mado nigdy nieprzestanie jej zadziwiać swoimi stwierdzeniami i teoriami.
- Oczywiście. To ja pójdę poszukać Amona. - powiedziała.
- Dobrze. Uważaj tam z dziennikarzami, jak by cię złapali. - pan Mado najwyraźniej już miał z nimi rozmowę. - Bywają strasznie wścibscy i irytujący. - zaśmiał się pod nosem.
- Dobrze, do widzenia. - Teru uśmiechnęła się, po czym wyszła i zamknęła za sobą drzwi.
Kiedy szła korytarzem, wpadła na jakąś kobietę w fioletowej spódnicy i marynarce, z krótkimi blond włosami.
- To ty jesteś Teruyo Koutarou? - zapytała kobieta, przyglądając się dziewczynie.
- Tak... - Teru była zdziwiona. Nie wiedziała, kim jest tak kobieta. Najpierw pomyślała, że dziennikarką, ale jej wątpliwości zostały rozwiane, kiedy usłyszała:
- Nazywam się Akira Mado. Będziemy współpracować.